Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szał na Zachodzie. Gry planszowe wracają w wielkim stylu [WIDEO]

Katarzyna Mularz
Katarzyna Mularz
W targach w Essen bierze udział nawet stokilkadziesiąt tysięcy osób. To tak jakby cały Rzeszów wyskoczył na weekend do Niemiec po to, żeby... grać w gry planszowe.

Dworzec Essen Hbf zapchany jest do granic możliwości. Wielonarodowościowy tłum z ekscytacją oczekuje na linię U11, która - zgodnie z informacją wyświetlaną na elektronicznej tablicy - dowiezie zainteresowanych na "Spiel". Kiedy metro odjeżdża, na peronie zostaje garstka, która nie zmieściła się do środka. Kolejny kurs za kilka minut. Do tego czasu dworzec wypełnia się ponownie i tak przez kolejne godziny. Postronny obserwator prawdopodobnie nie uwierzyłby, że tłum ten przyjechał do Zagłębia Ruhry tylko po to, żeby pograć w gry planszowe. Postronnych obserwatorów nie ma tu jednak zbyt wielu. Niemcy autentycznie uwielbiają planszówki, a "Spiel" czyli Międzynarodowe Targi Gier Planszowych to naturalna konsekwencja tego swoistego sportu narodowego.

Przygotowania do organizacji targów rozpoczynają się dzień po zakończeniu poprzednich, a wydawcy, autorzy i zwykli fani z niecierpliwością oczekują na to, co w kolejnym roku pojawi się w Essen. Tutaj mają miejsce najważniejsze premiery, dobijane są wydawnicze targi, a kolejne gry przechodzą chrzest bojowy. Co się wyprzeda przed końcem imprezy? Czyje stoiska będą oblegane, a czyje omijane szerokim łukiem? Essen jest papierkiem lakmusowym tego, czym żyją gracze z całego świata. Niemieckie targi z całą mocą udowadniają, że w dobie gier wideo, zapotrzebowanie na "analogową", rozrywkę jest ogromne.

Nie przeszkadzaj, mama kupuje grę

Kilka przystanków dalej tłum wylewa się na końcowej stacji U11. Zgubić się nie sposób, bo wszyscy i tak idą w jednym kierunku. Impreza odbywa się w ogromnym kompleksie targowym Messe Essen. Na trzech halach swoje stoiska ustawiło setki wydawców, autorów, handlarzy i wszystkich tych, którzy chcą i potrafią zarabiać na grach planszowych. Przestrzeń wokół stoisk zajmują setki stołów i stolików do gry, które natychmiast po otwarciu zapełniają się graczami. Dopchanie się do takiego stołu i możliwość rozgrywki graniczą z cudem - część z nich rezerwowana była z dużym wyprzedzeniem.

Szczęśliwcy mają natomiast okazję wypróbowania premier - których na tegoroczne targi przygotowano około pięciuset - oraz innych hitowych tytułów prezentowanych przez poszczególne wydawnictwa z całego świata.

Pomiędzy stołami, a stoiskami sprzedawców przeciska się gęstniejący z godziny na godzinę tłum. Średnia wieku odwiedzających Messe Essen to - na oko - 30-35 lat. Dzieciaków jest niewiele i raczej towarzyszą tylko rozentuzjazmowanym rodzicom, których oczy śmieją się na widok kolorowych plansz, pionków i kart.

Sławy z branży

Dzięki targom w Essen można nie tylko z bliska pooglądać setki gier, ale też uzupełnić kolekcję o tytuły, które trudno kupić w regularnej sprzedaży. Ceny? Z tym bywa różnie, niektóre gry z okazji targów zyskują nagle na wartości, inne można kupić w cenach specjalnych. Pięknie wykonaną "Helvetię" kupujemy za zaledwie 12 euro (ok. 50 zł), ta sama gra w Polsce jest już trudno dostępna, a jej cena to nawet 150 zł. Essen to też okazja, żeby zobaczyć gry które nigdy nie będą wydane np. w Polsce. Dlaczego?

- Nasz rynek jest nadal zbyt mało chłonny, dlatego wydawnictwa wydają polskie wersje takich gier, które dają szansę wyprzedania, bo np. były hitem w Essen albo stworzył je znany autor - tłumaczy mój przewodnik, zapalony gracz.

Znanych autorów na targach oczywiście nie brakuje. Najłatwiej spotkać ich przy stolikach, gdzie tłumaczą zasady swoich gier, często też sami siadają do rozgrywki. Do zdjęć chętnie pozuje Uwe Rosenberg, który w Essen prezentował dwie swoje nowości - "Glass Road" i "Caverna: The Cave Farmers". Charakterystycznymi włosami wyróżnia się Friedman Friese autor hitowego "Wysokiego napięcia", jest też Stefan Feld - autor "Zamków Burgundii" i sporo innych nazwisk znanych każdemu - nawet początkującemu - graczowi. Spotkanie i gra z nimi, to tak jakby fan Harry'ego Pottera mógł czytać książki razem z J.K.Rowling. Marzenie.

Polskie gry też są w cenie

Na jednym ze stoisk stoi oblegany Karol Madaj. To pracownik IPN-u i autor znanej już na całym świecie gry "Kolejka". Kilka miesięcy temu na łamach Nowin opowiadał o przygotowaniach do premiery swojej najnowszej gry. W Essen prezentuje jednak nie tylko "Letnisko", ale i nowość "Strajk" - grę o wydarzeniach w Stoczni Gdańskiej. Jego anglojęzyczny rozmówca najbardziej zainteresowany jest jednak "Kolejką", gratuluje pomysłu, prosi o autograf na pudełku.

Tuż obok trudno wcisnąć szpilkę pomiędzy graczy zafascynowanych grą "7 dni Westerplatte". Ubrany w różową koszulkę organizatorów - Łukasz "Wookie" Woźniak, autor gry oraz znany w internecie twórca videocastów nt. planszówek, ociera pot z czoła. To dopiero drugi dzień, a trudno policzyć partie, które rozegrał i osoby z którymi rozmawiał. W promocji gry wspiera go żona, która przy jednym ze stolików tłumaczy właśnie na czym polega rozgrywka.

- Ciekawa historia wiąże się z tytułem "Craftsmen". Wymyślił ją jeden z użytkowników internetowego forum popularnego wśród graczy. Pomysł tak się spodobał, że wydawnictwo postanowiło go wydać, no i mocno promowało w Essen - opowiada mój przewodnik.

Polskich akcentów jest dużo więcej. Przy jednym ze stolików dwóch chłopaków prezentuje "Kompanię piwowarską", grę ich autorstwa, która dopiero szykuje się do premiery. Ścisk panuje na stoisku wydawnictwa, które właśnie wydało tytuł "CV". Oblegane jest także stoisko, na którym dwóch wydawców prezentuje świeżutkie tytuły - "Mount Everest" i dodatek do gry, która jest kolejnym polskim hitem eksportowym - "Robinson Crusoe". Młodzi ludzie, którzy tłumaczą kolejnym odwiedzającym zasady prezentowanych gier powoli tracą głos. W Essen nie ma jednak czasu na słabość, bo to doskonała (a czasem jedyna) okazja, żeby wypromować się i nawiązać kontakty.

Kto pierwszy ten lepszy

Ci, którzy byli już w Essen powtarzają, że lepiej nie pojawiać się tu z kartą kredytową. Jak jednak oprzeć się tysiącom pięknie wydanych gier, które można otworzyć, obejrzeć, dotknąć? Wśród odwiedzających nie brakuje osób, które przyjechały ze specjalnymi wózkami, popularne są także ogromne torby z IKEI i reklamówki, w które można zapakować 40 calowy telewizor. Niewielu wychodzi stąd z pustymi rękami.

Na zakupowe refleksje nie ma zbyt wiele czasu, bo istnieje realne ryzyko, że za chwil kilka gra zostanie po prostu wyprzedana.

- W ekspresowym tempie znikły np. tytuły przywiezione do Essen przez Japończyków. Lecieli samolotem, więc nie mogli wziąć ich zbyt wiele, dlatego rozeszły się jak świeże bułeczki - komentuje chłopak.

***
Targi gier planszowych w Essen trwały przez cztery dni. Trudno policzyć ile w tym czasie sprzedano pudełek, szacować można w dziesiątkach może setkach tysięcy. Tuż po zakończeniu, organizatorzy podali datę przyszłorocznej imprezy. Także po to by bywalcy zdążyli zabukować hotele, bo w tych dniach w Zagłębiu Ruhry bardzo ciężko o wolne miejsca.
- Z okazji "Spiel" macie zniżkę na śniadanie - informuje recepcjonistka w hotelu.
- Skąd pani wie, że przyjechaliśmy na targi?
- Wszyscy po to przyjechali - wzrusza ramionami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24