Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To oni zabili Bronisławę z Jasła. Ciało ukryli w grobowcu

Ewa Gorczyca
Grzegorz Stasiowski (z lewej) i Tomasz Niziołek. Sąd zgodził się na opublikowanie nazwisk i wizerunku głównych oskarżonych.
Grzegorz Stasiowski (z lewej) i Tomasz Niziołek. Sąd zgodził się na opublikowanie nazwisk i wizerunku głównych oskarżonych. Tomasz Jefimow
25 lat więzienia dla 22-letniego Tomasza Niziołka i 15 lat więzienia dla 24-letniego Grzegorza Stasiowskiego. To kary dla zabójców Bronisławy R. z Jasła.

Sąd Okręgowy w Krośnie, który dziś wydał wyrok, nie miał wątpliwości: gdyby nie ich zgodne działanie, nie byłoby tej okrutnej zbrodni. Dla rodziny zasądził 150 tys. zł zadośćuczynienia.

To była niecodzienna sprawa i niecodzienne były jej okoliczności. W nocy z 24 na 25 marca 2008 roku 65-letnia mieszkanka Jasła wyszła z domu i już nie wróciła. Przez wiele miesięcy jej najbliżsi żyli nadzieją, że odnajdzie się żywa. Nadzieją żyli też Tomasz Niziołek i Grzegorz Stasiowski - że zabijając kobietę popełnili zbrodnię doskonałą.

Kobieta zbierała puszki, by pomóc synowi

Była 2 w nocy, gdy dwaj młodzi jaślanie przyjechali samochodem na osiedle, gdzie mieszkał jeden z nich. Wrócili z dyskoteki. Zatrzymali się przy śmietniku. Zamierzali poszukać pojemnika na paliwo, które chcieli spuścić z koparki stojącej na budowie.

W tym samym czasie pod śmietnik szła Bronisława R. Co ją skłoniło, by o tej porze opuścić mieszkanie? Matczyna miłość i troska. Jeden z synów miał kłopoty finansowe. Chciała mu pomóc, ale nie wystarczała na to skromna emerytura.

- Wybrała sposób legalny, sposób, który zasługuje na uszanowanie - mówił sędzia Leszek Grabias. - Zbierała aluminiowe puszki, potem razem z mężem zawozili je do skupu i sprzedawali.

Wychodziła, gdy wszyscy spali, by uniknąć spojrzeń i sąsiedzkich plotek. Tamtej nocy zobaczył ją pijany Tomasz Niziołek. Kazał jej szukać butelek. Gdy próbowała uciec, uderzył w twarz, złapał za ubranie i zaciągnął do śmietnika.

Rozbił butelkę na głowie ofiary

Grzegorz Stasiowski przezornie odjechał kawałek dalej, by nikt nie rozpoznał jego samochodu. Czekał na kolegę, a w tym czasie rozgrywał się dramat. Tomasz chwycił butelkę, rozbił na głowie kobiety. Gdy podniosła ręce żeby chronić twarz, zadał cios w odsłonięty brzuch. Z rany gwałtownie trysnęła krew.

Stasiowski nie widział, co się dzieje, kilka razy dzwonił do kolegi, wreszcie wrócił pod śmietnik.

- Żywą, jęczącą z bólu, krwawiącą kobietę włożyli do samochodu - opisywał sędzia. - W tym momencie obaj już wiedzieli, że nie będą jej ratować, wieźć do szpitala.

Zatrzaskując bagażnik wiedzieli, że trzeba się jej pozbyć. Że ma umrzeć.

Zdaniem sądu - od tej chwili obaj młodzi ludzie działali szybko, sprawnie pewnie. Zrezygnowali z zamiaru wrzucenia Bronisławy R. do rzeki, zdecydowali, że lepiej będzie ukryć ciało na wojennym cmentarzu w podjasielskich Warzycach.

Kobieta wciąż żyła, gdy kopali jej grób

Kobieta wciąż żyła, gdy znaleźli odpowiedni nagrobek, zdjęli płyty, zaczęli kopać ziemię. Grzegorz powiedział: "zrób coś, żeby się nie męczyła". Tomasz wziął rozbity znicz. Najpierw próbował przeciąć szyję, gdy to się nie udało, wepchnął szkło do gardła i docisnął. Potem włożyli zwłoki do dołu i zasypali.

Panika przeszkodziła im w precyzyjnym wykonaniu planu. Nie zdążyli nałożyć trzeciej płyty na nagrobek. Spanikowali, gdy przy bramie cmentarza pojawili się jacyś mężczyźni. W tym samym momencie zadzwoniła w samochodzie komórka Stasiowskiego. Chłopak dopadł auta i odjechał, nie zabierając kolegi. Niziołek na drodze zdołał złapać okazję.

Następnego dnia wieczorem wrócili na cmentarz. Wiedzieli, że muszą lepiej zamaskować ukrycie zwłok. Do pomocy wzięli dwóch 17-latków. Choć Niziołek zrelacjonował im, co się stało, Emil i Paweł nie wierzyli, sądzili, że starsi koledzy ich nabierają. Dopiero na cmentarzu przekonali się, że to nie sprawdzian. Ale nie wycofali się.

Kilka miesięcy potem ktoś przypadkowo zauważył szparę, jaka została między płytami. Zgłosił zarządcy cmentarza. Więźniowie, którzy wówczas pracowali przy porządkowaniu leśnej nekropolii, otrzymali polecenie sprawdzenia nagrobka. W ten sposób zbrodnia wyszła na jaw. Ponad rok zajęło szukanie jej sprawców.

Sąd: Niziołek i Stasiowski są winni zabójstwa

Sąd uznał, że Tomasz Niziołek i Grzegorz Stasiowski są winni zabójstwa, ale zaznaczył, że ich udział jest znacząco różny. Dlatego też zróżnicował karę. Uznał też, że zbrodnia, którą popełnili nie zasługuje na dożywocie, którego domagali się synowie i córka Bronisławy R.

- Oni nie planowali tego zabójstwa - powiedział sędzia Leszek Grabias. Za okoliczność łagodzącą uznał też młody wiek oskarżonych.

Dzieci Bronisławy R. mają dostać po 50 tys. zł zadośćuczynienia. Obaj oskarżeni na 10 lat zostali pozbawieni praw publicznych.

Nadzwyczajne złagodzenie kary sąd zastosował wobec Emila L. i Pawła L. W chwili przestępstwa nie mieli ukończonych 17 lat, więc nie mogli być skazani na kary pozbawienia a jedynie ograniczenia wolności. W ciągu roku będą musieli przepracować 480 godzin na cele społeczne.

Rodzina ofiary nie chciała komentować wyroku. Apelacji nie wyklucza prokuratura. Wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24