- Ile masz lat? - Ewa Kopacz pyta swoją córkę Olgę. Dziewczyna nie mówi, chwilę się zastanawia i lewą dłonią pokazuje trzy razy po pięć palców i raz cztery. Dziewiętnastolatka, po udarach, na nowo ucząca się mówić, na razie nie jest w stanie wymówić liczebników. Liczby pokazuje tylko lewą dłonią, bo prawną wciąż ma niesprawną.
Jeszcze niedawno Olga Kopacz była pełna życia. Tańczyła w zespole. Siedem lat temu zdiagnozowano u niej nieuleczalną chorobę serca, kardiomiopatię przerostową. To genetycznie uwarunkowane schorzenie serca. U Oli objawiało się przerostem lewej komory serca.
Jedynym ratunkiem był przeszczep serca
- Już na samym początku lekarze stwierdzili, że w przyszłości jedynym ratunkiem będzie przeszczep serca - mówi pani Ewa.
Do 18. roku życia Ola była leczona w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Miała wszczepiony kardiowerter defibrylator, czyli urządzenie mające za zadanie przerwać potencjalnie groźną dla życia arytmię i przywrócić rytm zatokowy serca. Przeszła kilka różnych zabiegów. Pomimo częstych pobytów w szpitalu, starała się żyć, jak jej rówieśnicy.
- Gdy skończyła 18 lat, w listopadzie 2015 r. trafiliśmy do Instytutu Kardiologii w Aninie koło Warszawy. Serce Olgi już padało, ale lekarze podratowali je lekami. Córce udało się zdać maturę. Niestety, zaczęły się pobyty w szpitalach. W czerwcu ub. roku dwa razy znalazła się w szpitalu w Przemyślu. 1 lipca karetka zawiozła nas do Anina - wspomina pani Ewa.
W pewnym momencie okazało się, że posłuszeństwa zaczynają odmawiać inne narządy nastolatki. 7 lipca lekarze zdecydowali o podłączeniu jej do sztucznego serca. Z sali operacyjnej wróciła z drgawkami. Zaczął się najgorszy okres w życiu młodej dziewczyny i jej mamy.
- To był okropny czas. Udar za udarem, niedotlenienia, reanimacje, skrzepy potworne. Doliczono się pięciu poważnych udarów, ile było mniejszych nawet nie wiadomo. Z dnia na dzień córka przestała chodzi i mówić - wspomina pani Ewa.
Lekarze nie dawali dużej nadziei
- Doktor powiedział mi, że cała lewa komora serca Olgi była wyłożona skrzepliną. Jeszcze może ze dwa dni by pożyła na swoim sercu - wspomina przemyślanka.
Olga z mamą czekały na nowe serce. W międzyczasie, choć nikt tego nie powiedział wprost, to jakoś wyczuwało się, że „po co serce, skoro z umysłem po udarach jest coś nie tak”. Jednak znalazł się organ. 5 sierpnia przeszczepiono go Oldze.
- To było ogromne ryzyko. Delikatnie próbowano mnie przygotować na najgorsze. Dopiero po zabiegu lekarze powiedzieli mi, że dawali córce zaledwie 5 proc. szans na przeżycie - mówi pani Ewa.
Każdy może pomóc w walce o życie Olgi
Po operacji rozpoczęła się walka o przywrócenie sprawności Olgi. Nauka chodzenia, mówienia. Dzisiaj dziewczyna już chodzi, choć z trudnościami. Coraz więcej mówi.
- Do domu wróciłyśmy 22 grudnia. Konieczna jest stała rehabilitacja, wykonywana przez fizjoterapeutę i logopedę. Dzienny koszt tych zabiegów to 135 złotych. Z mojego świadczenia pielęgnacyjnego i Oli renty socjalnej nie jesteśmy w stanie ponosić takich kosztów - mówi pani Ewa.
Każdy może wesprzeć walkę Olgi poprzez wpłatę na konto Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem, ul. Barska 15, 37-700 Przemyśl. Nr 48 1020 4274 0000 1902 0060 3738 z dopiskiem „Olga Kopacz”. Można również podarować 1 proc. podatku PIT. Nr KRS 0000020967 z dopiskiem „Olga Kopacz”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?